Czy smartfon szkodzi? Niemądre pytanie, prawda? Jak się człowiek postara, to zaszkodzi mu wszystko. Jak nam podpowiedział Krzysztof Zanussi, życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową i nie ma mocnych – coś nas w końcu wykończy. Ale że smartfon…?
Dobrze, koniec żartów. Wiecie, że nie chodzi sam smartfon, a o zmiany jakie jego powszechne użytkowanie wprowadziło w nasze codzienne życie. Tytułowa cyfrowa demencja to określenie zjawiska tyle niebezpiecznego, co smutnego. Oto przestaliśmy korzystać z papierowych kalendarzy i notatników, używać zasobów osobistej mózgowej pamięci operacyjnej i całkowicie zdaliśmy się na pamięć naszych smartfonów. Po każdą drobną informację sięgamy do telefonu. Już chyba nawet numery alarmowe nie dzwonią alarmowymi dzwonkami w naszych głowach – musimy sięgnąć po aparat. I, niestety, to właśnie smartfon daje nam poczucie bezpieczeństwa. Złudne. Bo bez niego jesteśmy jak bez ręki.
Tak daleko, tak blisko
Z jednej strony, nowe technologie znacznie uprościły kontakty międzyludzkie, z drugiej zdehumanizowały je i uczyniły anonimowymi. Kiedy nie patrzy się rozmówcy w oczy, łatwiej o nienawistne słowa (hejt) i nieporozumienia (umyka nam cała mowa ciała). Wyjście z wirtualu do realu, zderzenie naszych wyobrażeń o człowieku z nim samym bywa naprawdę bolesne.
Z drugiej strony, kiedy już wejdzie się w bliskie, intymne, osobiste relacje, smartfon staje się naprawdę przydatny: można być ze sobą nawzajem w kontakcie 24/7. Czy ktoś jeszcze pamięta ten stan oczekiwania na papierowe listy? Tę konieczność barykadowania się w pokoju z telefonem stacjonarnym na długim kablu? To odroczenie w czasie, które dla zakochanych było jak cała wieczność?
https://www.facebook.com/cytatyipowiedzonka/videos/337462930335469/?t=33
Mimo wszystkich zalet smartfonów, pamiętajmy że zjawisko cyfrowej demencji naprawdę istnieje. Używajmy więc mózgów, to nie boli, i traktujmy nasze ukochane smartfony jak zabawki, nie jak jedyne twarde dyski, jakimi dysponujemy. I pamiętajmy, że korzystanie z telefonu komórkowego bez opamiętania, kiedy siedzimy z bliskimi przy obiedzie, w środkach komunikacji miejskiej, na randce…to prosta droga do uzyskania etykietki nerda. By nie rzec – chama.
Znajmy miarę. Rzeczy są dla ludzi, nie odwrotnie.