Przy okazji uroczystości szkolnych czy rodzinnych zastanawiamy się czasem czy dzieci także obowiązuje dress code. Jedni są zdania, że zasady są po to, żeby je łamać; inni stoją na straży zasad, twierdząc, że nawet dzieci mogą swoim strojem dawać wyraz szacunku do gości.
Styliści oraz spece od wizerunku podkreślają, że dziecko od najmłodszych lat powinno być otoczone dorosłymi, którzy dają dobry przykład i ubierają się stosownie do okazji a tym samym szanują poglądy i przekonania ludzi, których odwiedzają oraz rangę miejsca, w którym przyjdzie im spędzić czas. Tak, dziecięcy dress code istnieje i zakłada, że:
- nie staramy się przebierać dzieci, zwłaszcza dziewczynek – tu granica jest baaardzo cienka, za osoby dorosłe; przestylizowanie prowadzi do nadmiernej seksualizacji najmłodszych a potem do zaburzeń postrzegania własnego ciała u nastolatków; dziecko ma wyglądać jak dziecko
- unikamy traktowania dziecka jak słupa ogłoszeniowego, na którym widnieją metki i logotypy; taka manifestacja zamożności rodziców jest prostacka i nie służy kształtowaniu świadomości estetycznej dziecka
- nie staramy się za wszelką cenę wbić dziecka w czerń – to kolor przytłaczający i nawet dorośli nie zawsze przywdziewają go na oficjalne okazje; lepsze są granaty i szrości
- nie ulegamy manierze zakładania małym dziewczynkom butów na obcasach; kształtujący się układ kostny nie potrzebuje tego rodzaju przeciążeń; obcasy są nie do zniesienia nawet dla wielu dorosłych kobiet, a co dopiero dla kilkulatek!
- dbamy o to, żeby nawet strój wizytowy nie krępował ruchów i umożliwiał dziecku zabawę; kiedy część oficjalna się skończy a dorośli zasiądą do stołu, maluchy na pewno zajmą się sobą i zaczną brykać
- nie pozwalamy małym dziewczynkom robić makijażu; pomalowane na czerwono paznokcie czy usta zarezerwowane są wyłącznie dla dorosłych kobiet
Małe dziecko – mały kłopot. Kłopoty odzieżowe pojawią się, kiedy dziecko wkroczy w wiek dojrzewania i zacznie kontestować wszystkie zasady. I wtedy albo dostosuje się do dress code’u u cioci na imieninach, albo wyszarpie kolejną dziurę w dżinsach, żeby ciocię przyprawić o zawał. A my…? Cóż, pewnie kryzys wieku średniego sprawi, że będziemy znów śmigać w skórzanej ramonesce. Biedna ciocia…