Nie ma dnia, żeby ne docierały do nas wiadomości o tym, jak w nieuczciwy sposób można zniszczyć czyjąś reputację wykorzystując do tego celu media elektroniczne. Nie dalej jak kilka dni temu świat obiegła wiadomość, w jaki sposób spece od socjal mediów wykorzystali informacje o użytkownikach Facebooka do sterowania kampanią wyborczą w Stanach Zjednoczonych (a i w innych krajach zapewne też). Ofiarą nierzetelnych dziennikarzy padł Piotr Wiśniewski (W Investmets). Hejt na Krystynę Jandę, Maję Ostaszewską czy inne aktorki manifestujące swoje poglądy ne cichnie. Nie ma dnia, żeby nie oberwało się komuś, kto musi się potem tłumaczyć, że nie jest wielbłądem…
Stracić łatwo – odzyskać trudno
Szczególnie niebezpieczne są działania nieuczciwych (pseudo)dziennikarzy internetowych oraz opłaconych pracowników domów mediowych, kiedy w grę wchodzi wiarygodność osób publicznych, instytucji finansowych, oświatowych czy medycznych. Stracić dobre imię bardzo łatwo, odzyskać – szalenie trudno. Często jest to wręcz niewykonalne. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: zniszczenie czyjegoś dobrego imienia to nie jest przypadek, złe słowo rzucone przez jedną czy dwie osoby. To strategia marketingowa. Do niedawna używaliśmy wyłącznie sformułowania „marketing polityczny”, ale nieuczciwe działania dotyczą już dziś nie tylko sfery polityki – każdy, to głosi niepopularne hasła, kto wybija się w swojej dziedzinie, jest inny, mądrzejszy, bardziej pomysłowy, słowem: każdy z nas paść może ofiarą przemyślnej akcji szkalującej jego dobre imię.
Hejterom mówimy: dość!
Docieranie do prawdy niejednokrotnie wymaga zatrudnienia prawnika i/lub detektywa. Hejt, czyli nienawistne komentarze i pomówienia, uznawane są sposób ręcznego sterowania popularnością celebrytów, ale także narzędziem niszczenia ludzi nie mających nic wspólnego ze sferą publiczną. O ile ci pierwsi są w stanie pozwolić sobie na zatrudnienie prawnika, a często stoi za nimi agent, wydawca czy innego rodzaju pełnomocnik, o tyle zwykły człowiek jest w starciu z hejterami bezradny.
Socjal media i media w ogóle to broń obosieczna: dzięki wielkiemu zasięgowi można zebrać pieniądze na ratowanie czyjegoś życia, ale można także to życie obrzydzić, a często wręcz zniweczyć. Przykład W Investments wydaje się tu bardzo ilustratywny. Na szczęście coraz rzadziej hejterzy pozostają bezkarni…