Co roku wirus grypy mutuje. Szczepionki, do których jakoś nie możemy się przekonać, uwzględniają mutacje z ostatnich kilku lat. Oczywiście takie atrakcje jak wirus świńskiej grypy i tak wzbudzają nasz strach, ale kto zaszczepiony jest na „zwykłą” grypę i jemu oprze się z większą łatwością, a kiedy już zachoruje – przejdzie chorobę łagodniej. Wirusy grypy są lotne, wredne i wszechobecne. Tylko od naszej ogólnej odporności zależy czy i kiedy zachorujemy oraz jaki będzie przebieg choroby. Kolejne warianty wirusa grypy pojawiają się, znikają, mutują. Kiedy wiemy, z którym wirusem walczymy, sprawa wydaje się prostsza. Dlatego gdy lekarz podejrzewa u nas grypę, warto poprosić o badanie stwierdzające, z którym wirusem mamy do czynienia.
Wirus grypy zwala nas z nóg. Nie sposób pomylić go z żadnym innym – wysoka temperatura, dreszcze, bóle mięśni i stawów plus, niejednokrotnie, cały zestaw infekcyjny od kataru po kaszel. W przypadku innej infekcji gardłowo-nosowej objawy są dużo łagodniejsze. Z grypą, wiadomo, idziemy do lekarza. Nie eksperymentujemy sami, choć mnóstwo jest na rynku leków bez recepty, które, jak utrzymują reklamy, pomogą nawet na grypę. Wirus grypy to nie przelewki! A przechodzona grypa grozi powikłaniami, które mogą być groźne dla życia. Często w leczeniu grypy trzeba stosować nie tylko preparaty przeciwgorączkowe i przeciwzapalne ale i celowane leki przeciwwirusowe. Niektóre mają dużo skutków ubocznych i nie możemy sami decydować o ich zażywaniu.
Z grypą nie ma żartów: osłabia nasz system odpornościowy mocno i na długo. Trzeba doleczyć ją do końca, a potem zadbać o to, by kolejny wirus grypy nie dopadł nas zbyt szybko. Dlatego nic nie robimy na własną rękę – w okresie zwiększonej zachorowalności na grypę oraz infekcje grypopodobne przestrzegać należy podstawowe zasady: myjemy ręce tak często, jak to możliwe; dużo śpimy i odpoczywamy; jemy lekko i sensownie. Grypa nikogo nie ominie, ale może dzięki naszym staraniom przebiegać łagodnie.